Śni mi się sen, dość długi sen, bo obejmuje część życia. W śnie mam dziewczynę, którą bardzo kocham jednak się rozstajemy. By odreagować rozstanie chcę się dobrze bawić. Imprezy jakiekolwiek się trafiają, alkohol i dziewczyny. Pamiętam jedną z imprez, rozmawiałem z dziewczynami na głupie jakieś tematy, później zaczęliśmy pić i imprezować. Pamiętam, że film urwał mi się po jednym piwie i 4 kieliszkach wódki, to dziwne bo nigdy tak nie miałem. Nie wiem czy ktoś coś mi dorzucił do napoju czy jakiś inny powód był, ale urwał mi się film. Pomagałem zdjąć buty znajomej i nagle się przewróciłem, chyba ktoś mnie zaniósł do pokoju obok,obudziłem się na chwilę i znów straciłem przytomność. W pewnym momencie ocknąłem się i zauważyłem przez mgłę w oczach, że jakaś laska mnie wykorzystuje,ale nie wiedziałem kto to, było ciemno i ledwo widziałem na oczy. Na drugi dzień byłem cały obolały i wróciłem do domu by znów się położyć. Odespałem swoje i ogarnąłem się, nie pamiętałem co dokładnie tam się wydarzyło, ale nadal prowadziłem tryb życia zabawowy. Kolejna laska, z którą się przespałem w dziwnych okolicznościach, nawet przyszła na drugi dzień, chyba chciała więcej, ale ja już nie chciałem. Miałem dosyć zabaw zdałem sobie sprawę,że popełniam duży błąd tracąc życie na zabawy. Chciałem kogoś poznać na poważnie i poznałem koleżankę siostry. Było dobrze do pewnego czasu, błąd popełniłem ja, ale i ona. Mój błąd był taki, że nadal kochałem wcześniejszą dziewczynę,a obecnej nie powiedziałem słowa kocham. Może by to się zmieniło gdyby była inna, ale nie była. Czułem, że chce być z kimkolwiek, a padło na mnie,to nie pozwalało mi na głębsze relacje. Po jakimś czasie się rozstaliśmy,ja odszedłem, bo nie chciałem żyć w kłamstwie. Później znów imprezki inne dziewczyny,ale to nie było nic poważnego, przelotne znajomości. Przez długi czas byłem sam,co dało mi czas na zastanowienie się nad sobą. Były jakieś flirty internetowe, ale takich relacji nie biorę poważnie, tylko relacje realne. Później pojawiła się dziewczyna z która realnie się spotkałem,ale to też nie było to, zabrakło szczerości. Znowu pojawiła się kolejna, z którą były jakieś plany,ale okazała się być już z kimś, a ja w związki się nie pakuję. Po wielu latach odnowiłem kontakt z byłą, ale to była porażka, błąd był po mojej stronie. Musiałem zerwać kontakt i nie zamierzam go więcej odnawiać. To co było kiedyś niech zostanie kiedyś, powroty bywają bolesne,dla obu stron. Postanowiłem nie szukać niczego na siłę, sam też dobrze się czuję, zdążyłem się przyzwyczaić do tego uczucia.Żyłem tak sobie dość długo i wtedy pojawił się kolejny sen, który śnił mi się kilka razy w różnych konfiguracjach. Śniłem sobie, że żyję tak jak żyję normalnym życiem i nagle się dowiaduję, że mam jakiś problem ze zdrowiem. Poszedłem więc do lekarza zrobiłem badania i dowiaduję się, że się spóźniłem i to bardzo, bo został mi miesiąc życia. Pamiętam jak płakałem we śnie,zdałem sobie sprawę, że tylu rzeczy nie widziałem i nie zobaczę. Zapragnąłem ten miesiąc wykorzystać najlepiej jak potrafię,spróbować wszystkiego czego nie próbowałem. Pierwsze pomyślałem skok na spadochronie,pamiętam że w przyspieszonym tempie robiłem wszystko by to zaliczyć.Pamiętam ten skok ze snu,pamiętam jak leciałem w dół jak bałem się, że spadochron się nie otworzy,ale zrobiłem to, skoczyłem i nawet wylądowałem,wiem co to za uczucie choć realnie nigdy tego nie robiłem.Kolejna rzeczą jaka była chciałem przelecieć się szybowcem albo samolotem,też to zrobiłem,latałem nawet helikopterem. Następnie był skok na bungee,też zaliczyłem. Wspinaczka była czymś kolejnym zrobiłem to na ściance. Później przyszła pora na dania, których nie jadłem lub nie znosiłem, musiałem wszystkiego spróbować. Jechałem też motocyklem bardzo szybko co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia. Jazda quadem czy skuterem wodnym też musiała być zaliczona. Próbowałem wszystkiego co możliwe,by nie żałować życia i tak wczesnej śmierci.Na koniec dowiedziałem się, że mam dzieci co mną jeszcze bardziej wstrząsnęło. Gdy tak leżałem i czekałem na śmierć żałowałem, że nie zobaczę jak dzieci dorastają,jak biorą ślub,jak mają swoje dzieci,zdałem sobie sprawę jak ważna jest rodzina. Zauważyłem gdzie popełniłem błąd, skakałem z bungee, z samolotu na spadochronie, zamiast ten czas spędzić z własną rodziną, nacieszyć się każdą minutą.Moja rodzina wiedziała, że mam dzieci, ale nic mi nie mówili, bo myśleli, że skoki na bungee są dla mnie ważniejsze. Tego najbardziej wtedy żałowałem, że tak późno dowiedziałem się o dzieciach. Miałem za złe rodzinie, że nic mi nie powiedzieli, ale miałem też żal do siebie, że nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Gdy umierałem płakałem z powodu, że nigdy już z nikim nie porozmawiam. Nie chodziło mi już o skoki z bungee czy na spadochronie, ale o zwykłą rozmowę. Zdałem sobie sprawę, że rozmowy i słowa dają największą radość w życiu. Próbowałem w ostatnich minutach życia jak najwięcej rozmawiać, ze wszystkimi. Moje ostatnie słowa były skierowane do dzieci, powiedziałem kocham was i wyzionąłem ducha ze łzami w oczach. Tak też się obudziłem ze łzami w oczach,ten sen odmienił moje życie, wiem co jest ważne w życiu. Nawet nie tyle bliskość drugiej osoby, co zwykła rozmowa z kimkolwiek. Żadne bogactwa nie dadzą tego, co szczera rozmowa ze szczerą osobą.Teraz wiecie czemu starsi ludzie lubią rozmawiać z innymi ludźmi,gdy czują ze koniec jest bliski chcą porozmawiać z kimkolwiek, z kimś kto jest po prostu szczery i miły. Każdego z was to spotka, ja już to przeżyłem we śnie,wiem jak jest i temu postanowiłem wam o tym napisać. Od tamtej pory nie boję się śmierci,wiem jak wyglądają ostatnie dni. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie zrobić wszystkiego w życiu, często pędzicie przed siebie nie zauważając tego co ważne. Czasem warto zatrzymać się i porozmawiać z kimś, z kimkolwiek. Miewam czasem takie sny, inne od innych, może wy macie inne.Tą opowieścią kończę dziś swoją historię…
Kwintesentny