Witam wszystkich cieplutko i serdecznie dzisiaj mnie natchnęło na kolejny wpis. Opowiem wam osobie,ale takich ludzi jak ja jest wielu. Często słyszę pytanie czemu jesteś sam. W twoim wieku ludzie mają rodziny, ktoś mi powiedział, że jestem wybredny pewnie ,ale kto nie jest, jakieś minimalne wymagania każdy ma. Czemu jestem sam to proste,bo nie miałem gdzie kogoś poznać. Moi znajomi odwrócili się ode mnie jak zachorowałem, więc wiele kontaktów straciłem.O nowe kontakty nie jest łatwo, gdy nie masz znajomych. Zaczepiać na ulicy ludzi nie będę,to gdzie można poznać kogoś. Powiem wam zazwyczaj przez znajomych,w pracy lub na imprezach. Znajomych już nie miałem, zresztą miałem ich gdzieś, ani razu mnie nie odwiedzili w szpitalu, a byli mi bliscy.Do pracy nie chodziłem, nie byłem w stanie.Na imprezy też nie chodziłem, spytacie czemu. Powiem wam czemu, jak się ma 300zl renty to gdzie wyjdziesz. Mogłem wybrać, przepuścić te 300zl na imprezy lub kupić coś sobie. Wolałem kupić coś niż przehulać. Rodzice mi nie dawali żadnych pieniędzy bo sami nie mieli,musiałem liczyć na siebie. Do pracy się nie nadawałem,ja ledwo żyłem.Kraść też nie miałem zamiaru. Renta w wysokości 300zl starczała m ina papierosy i to od Rosjan, bo ze sklepu było za drogo i mogłem sobie kupić coś do ubrania lub jakiś sprzęt dzięki, któremu ten trudny czas przetrwam i się nie załamie jeszcze bardziej. Grałem na radiu sprawiało mi to przyjemność, bo chociaż wirtualnie to miałem kontakt z ludźmi i mogłem z kimś porozmawiać. Tak mijały lata, a wiecie czemu, bo ufałem ludziom, znajomym z internetu, lekarzom, rodzinie, rodzicom. Tak naprawdę to nikt mi nie pomógł w żaden sposób. Lekarze ładowali leki, po których nie wiedziałem co się dzieje. Rodzicom pasowało, że z nimi syn jest i pomoże na starość. Ja sam nie potrafiłem nic załatwić, miałem taki mętlik po lekach, że nie mogłem się skupić na niczym, wiele rzeczy robiłem odruchowo, ale spraw nie da się załatwić odruchowo. Moi rodzice uważali, że sam powinienem o siebie zadbać, sam się odnaleźć i odnalazłem w wieku czterdziestu lat, po tym jak na pół roku odstawiłem leki i zacząłem normalnie myśleć i zdałem sobie sprawę, że nikt mi nie pomoże i mogę liczyć jedynie na siebie. Ufałem lekarzom, że podadzą leki na których będę się lepiej czuł,zawiodłem się. Ufałem rodzicom, że mi jakoś pomogą stanąć na nogi, też się zawiodłem. Od sióstr usłyszałem słowa, że nikt cię nie będzie utrzymywał, też się zawiodłem po takich słowach, bo nigdy je nie prosiłem, żeby mnie utrzymywały. Znajomi z internetu patrzyli tylko jak mnie wykorzystać też się zawiodłem. Miłość, którą kochałem przez wiele lat, z nią nawet nie było o czym gadać, po prostu mnie zablokowała wszędzie bym się do niej nie odzywał, też się zawiodłem. Więcej na nikogo nie liczyłem, już nie miałem na kogo. Odstawiłem leki , pozamykałem stare sprawy, bo w końcu mogłem myśleć. Zacząłem żyć na nowo dla siebie, nie dla innych.Dzisiaj jak ktoś mnie pyta czemu jestem sam śmiać mi się chce. Dzisiaj mam 44 lata kogo ja mogę poznać, jak mogę sobie życie ułożyć, po takich przeżyciach. Kogo ja poznam, małolatę która ma swój świat i znajomych, gdzie szuka bym coś postawił. Kogo 30 latkę dla której jestem za stary, no pytam kogo. Może 40 latkę która ma za sobą rodzinę, dzieci, wnuki, byłego męża, myślicie, że to dobra partia, przecież ona by dla mnie czasu nie miała, bo byłaby zajęta dziećmi i wnukami. Nieraz słyszę rozmowy na facebooku jak laski gadają w kółko o dzieciach i wnukach, to ich życie, gdzie miejsce w nim dla mnie. Może powinienem szukać w wieku 50 lat albo 60 by ją dochować do starości i opiekować się nią, łożyć na jej dzieci lub wnuki, spędzać święta z jej rodziną i byłym mężem pijakiem. Myślicie, że mi się chce w takie bagno pchać. Mam sobie flaki wypruwać dla cudzych dzieci jak i tak nikt tego nie doceni, wolę być sam. Może mam swój świat ale jest mój, jest bezpieczny bez nerwów, hałasu i całego tego chaosu który panuje u wielu ludzi. Moim zmartwieniem jestem ja sam, czego mi potrzeba w życiu, jedynie pracy z której się utrzymam. Jedynie tego mi brakuje, niczego innego. Próbowaliście założyć rodzinę bez pracy, powodzenia. Nie wiem co w życiu mnie czeka, może kiedyś z kimś się zwiążę, ale to musi być odpowiednia osoba z którą będę szczęśliwy, na którą będę mógł liczyć, gdy mi będzie źle, która będzie ze mną rozmawiać, a nie zajmie się dziećmi i wnukami z poprzedniego małżeństwa, a mnie będzie traktować jak kogoś, kto przynosi kasę do domu. Za takie kobiety dziękuję, nie potrzebuję ich. Chcę być traktowany na równi, bo sam tak traktuję ludzi. Widzę nie raz jak debile w internecie robią z siebie mega debili, by poznać lub przespać się z kimś. Dla nich liczy się seks,a moim zdaniem w seksie ważny jest orgazm, każdy dąży do niego. Orgazm kochani można osiągnąć samemu, krótko mówiąc masturbując się. Po co więc kobieta, by mieć przyjaciela na dobre i złe i mieć do kogo się przytulić i z kim porozmawiać,seks to dodatek. Bez seksu ciężko ludzie robią się nerwowi, dlatego moim zdaniem powinni się masturbować jak nikogo nie mają, by nie zgłupieć. Ja sobie tak ułożyłem teraz życie, że nie jestem zależny od nikogo, jedynie korzystam że mogę jeść i spać w domu rodziców. Z chęcią też znajdę pracę, by bardziej finansowo się uniezależnić. W takim wypadku będę samowystarczalny i nie potrzebuję kuli u nogi. Na zakładanie rodziny dla mnie jest za późno, mogę jedynie znaleźć partnerkę z którą będę czuł się szczęśliwy i ona będzie się czuła szczęśliwa. Jednak by znaleźć kogoś takiego trzeba mieć trochę szczęścia i spotykać się z ludźmi. Na razie nie widzę koło siebie nikogo takiego, dlatego jestem sam. Muszę wam powiedzieć, że wcale nie narzekam na samotność dobrze mi z nią, nikt mi przynajmniej nerwów nie psuje, a to dla mnie ważne, bo nie chcę znowu trafić do szpitala, bo ktoś mi złamał serce, czy doprowadził do szaleństwa. Moim zdaniem trzeba trafić na odpowiednią osobę, wtedy będziemy szczęśliwi.Tak mniej więcej czemu jestem sam i pewnie wielu ludzi z tego powodu jest samemu, może tylko nie przeżyli tego co ja. Ja w życiu na tylu kobietach się zawiodłem, że nie chce znowu w to brnąć. Można być samemu, a mieć znajomych by mieć z kim rozmawiać, zawsze to jakaś namiastka związku, bo tego oczekujemy od związku. Z innymi sprawami można sobie poradzić. Jeśli ktoś mnie spyta czemu jestem sam to będę mógł to mu wysłać temu napisałem ten tekst, by nie tłumaczyć każdemu mojego życia. Teraz mam 1000zl renty,w tym miesiącu mam ratę do spłacenia i zaleczenie zęba i nic mi nie zostanie. Myślicie, że powinienem poznać kobietę i gdzie ja z nią wyjdę jak nie mam kasy,powiem wam jedynie spacer, ale która kobieta liczy tylko na spacer, dzisiaj każda chce iść do kawiarni,kina lub na imprezę, na wakacje wyjechać razem na wczasy, najlepiej drogie i najlepiej jak ja za nie zapłacę. Teraz wiecie czemu jestem sam. Główny powód, bo nie mam pracy, a kolejny, że żadna debilka i cwaniara mi nie potrzebna.Mam nadzieję, że wyjaśniłem jasno czemu jestem sam. Niektórzy z was też są sami z podobnych powodów. Teraz kończę i miłego wieczoru.
Kwintesentny