Witam wszystkich, dzisiaj moje rozważania będą się kręcić wokół lekarzy i tego jak leczą i jakie im podwyżki się należą. Dziś wstawiłem kilka swoich zdjęć, ze szpitala i z okresu po roku po szpitalu. Trudno nie zauważyć różnicy. Na zdjęciach ze szpitala mam oczy jak u narkomana albo pijaka rozbiegane. Tak też się czułem nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Na jednym ze zdjęć wyglądam jakbym miał za chwilę umrzeć i tak też się czułem.Tak leczą w szpitalach psychiatrycznych. Tak człowiek wygląda w czasie leczenia w szpitalu. Myślicie że oni tam pomagają ludziom, chyba się wykończyć.Widzicie też moje zdjęcia po roku jak wyszedłem ze szpitala.Całkiem inna osoba. Często ludzie mnie się pytają czemu się nie uśmiecham na zdjęciach, to przez co przeszedłem nie pozwala mi się uśmiechać,a jak się uśmiecham to przez zęby zaciśnięte. Tak leczą polscy lekarze w szpitalach psychiatrycznych.Tak jak widać na zdjęciach, ładują w ciebie tony leków po których nie wiesz co z tobą się dzieje, temu nie protestujesz przeciwko takim zachowaniom. Zresztą tam protestować nie można, nie masz żadnych praw, jesteś nikim i nikomu się nie poskarżysz. Jak będziesz miał jakieś ale to dadzą tobie takie dawki leków, że nie wiesz co z tobą się dzieje,a jak będziesz się stawiać, to czterech pielęgniarzy cię zapnie w pasy i będziesz lać pod siebie. Przez lata nie leżałem w szpitalu, ale zachciało się pójść na terapię, która miała pomóc. Podano mi leki byłem skazany na leki z terapii, musiałem brać takie było założenie terapii. Po dwóch tygodniach brania ich leków zgłosiłem że źle się na nich czuję. Myślicie, że ktoś tym się przejął nie,kazali dalej mi je brać. Powiedzieli mi że nie ma innych leków. Ja zacząłem po nich zamykać się w sobie, nie potrafiłem nic powiedzieć,sama terapia była fajna ludzi poznałem, było fajnie, mieliśmy fajne zajęcia, ale leki które brałem źle na mnie działały. Zacząłem mieć urojenia wizyjne, widziałem rzeczy, których nie ma. Lekarzy to nie obchodziło, że źle się czuje na tych lekach, dalej mi je podawali. Zacząłem mieć tiki i drętwienie kończyn. Mówiłem o tym lekarzom, że nie mogę zebrać myśli nie potrafię się wysłowić, jest ze mną coraz gorzej, nie słuchali. Po dwóch tygodniach zrezygnowałem z terapii bo bym się wykończył tam. Miałem wesele w rodzinie jako jedyny nie poszedłem nie dałem rady. Było coraz gorzej ze mną. Wiecie byli zdziwieni jak chciałem zrezygnować z terapii,czego tu się dziwić jak mówię im, że źle się czuję na tych lekach, a oni nadal je ładują we mnie. Zostawiłem terapie, wszyscy znajomi stamtąd byli zdziwieni, ale nie było czego się dziwić W domu spędziłem kolejne pół roku by dojść do siebie po tym leczeniu. Byłem wkurzony na maksa. Postanowiłem, że wcale nie będę brał leków, by jakoś dojść doi siebie i przemyśleć wiele spraw. Doszedłem do siebie przemyślałem wiele spraw, poukładałem swoje życie. Czułem się świetnie,ale jak się brało dwadzieścia lat leki to nie można od tak sobie odstawić. Po pół roku miałem schizy, o mały włos nie pobiłem ojca. Zadzwonił na policję, weszli milutko, chwilę ze mną porozmawiali,ja nie byłem agresywny, tylko dyskutowałem z nimi. Nagle jeden z nich rzucił się na mnie, wykręcił mi ręce założyli mi kajdanki jak dla mordercy i chcieli mnie wyprowadzić. Poprosiłem ich żeby choć dali buty założyć,ale nie zdjęli kajdanek,a ja wcale nie byłem agresywny, chciałem po prostu buty założyć,ale nie mogłem,bo miałem z tyłu ręce kajdankami spięte. Mama mi pomogła buty założyć. Wyszedłem z nimi grzecznie, zaprowadzili mnie do karetki i dopiero w karetce zdjęli kajdanki, gdy się upewnili, że nic nie zrobię głupiego. Ja im musiałem tłumaczyć, że jestem spokojny i nic nie odwale. W szpitalu poszedłem normalnie z pielęgniarzem do rejestracji, mówiłem im że nic mi nie jest, szedłem grzecznie tam gdzie mi kazali. Zamknęli mnie w końcu w pokoju i kazali przebrać się w piżamę. Przebrałem się bo wiedziałem, że z nimi nie wygram. Weszło aż trzech pielęgniarzy, mówiłem po co was, aż tylu jak ja nic nie będę kombinował, ja cały czas grzecznie do nich, to oni do mnie byli wrogo nastawieni. Złapali mnie w trzech by zrobić zastrzyk ja mówię uspokójcie się dam zrobić zastrzyk czego używacie siły. Tak jest w szpitalach psychiatrycznych. Myślicie, że jak tam traficie to poskarżycie się komuś, komu? Nikt was nie słucha dla nich jesteście debilami, psycholami. Prawda jest taka, że prawdziwi psychole pracują w szpitalach psychiatrycznych. Lekarze mają układy z chorymi, których znają. Rodzice raz przynieśli mi frytki myślicie ze mi je przekazali, nie. Dali znajomemu choremu, chodził i się puszył po całym szpitalu z tymi frytkami, a ja nawet nie wiedziałem, że były dla mnie, dopiero później mama mi powiedziała, że przywiozła i mieli przekazać, bo najpierw nie mogli mnie odwiedzać rodzice. Czemu spytacie bo wyglądałem tak jak na zdjęciach tragicznie.Rodzice też by nie mogli nic powiedzieć, bo dopiero miałbym przerąbane, nie wpuścili by ich wcale. Raz poszedłem sobie kawę zrobić na świetlicę, to jeden typ podszedł i przyłożył mi nóż do piersi, dobrze, że był tępy, ale mogło to się różnie skończyć. Trzymałem nerwy na wodzy, tam nie są wskazane nerwy jeśli chcesz przeżyć. Myślicie że mogłem komuś się poskarżyć, komu? Bronić się też nie mogłem nie byłem w stanie po tych lekach, chodziłem jak napity. Jedyny plus w tych szpitalach to to, że można palić,to jedyne trzymało mnie przy życiu i muzyka, którą miałem na telefonie. Teraz już wiecie czemu tak lubię muzykę i dlaczego lubię prowadzić audycje. W życiu są rzeczy które dają nam siłę. Gdy wszyscy cię opuszczą trzymasz się każdej najmniejszej rzeczy, która daje ci siłę. Tak naprawdę to mogłem w życiu liczyć tylko na rodziców. Nikt z rodziny mnie nie odwiedzał podczas pobytu w szpitalu, poza rodzicami. Raz była jedna siostra, druga nawet nie pamiętała, że ma brata. Reszty rodziny nigdy nie widziałem. Wtedy właśnie zdajesz sobie sprawę, że jesteś sam na tej planecie. Gdy rodziców zabraknie na pewno będę sam, zdaję sobie z tego sprawę,więc postanowiłem nigdy nie trafić więcej do szpitala. Tam tylko wykańczają ludzi nie pomagają. Nie życzę nikomu by był na moim miejscu,bo przeżyje to samo. Gdy lekarze strajkują, bo mało zarabiają to mi się otwiera nóż w kieszeni. Najpierw niech zaczną być ludźmi, a nie zwierzętami, które czekają na kasę, bo tylko na tym im zależy. Niech traktują ludzi z szacunkiem, a nie jak towar. Ja bym tym wszystkim lekarzom dał podwyżkę, w pierdlu z dziesięciu lat więzienia na dożywocie, za to co robią z ludźmi. Ci wszyscy psychiatrzy sami powinni się leczyć. Oni nie wiedzą na czym choroba polega, a chcą leczyć. Gdzie ich przysięgi, że będą służyć ludziom, sprzedali za pięć srebrników, jak Chrystusa sprzedali. Gdzie ich wiara, chodzą do kościoła udają katolików, a są zwykłymi zabójcami, przez to co robią. Tak wyglądają szpitale psychiatryczne w Polsce i tak traktuje tam się ludzi. Zamiast pomóc tym ludziom dobijają ich. Ich trzeba zatrudnić, bo muszą z czegoś żyć, najlepiej do przerzucania gnoju z kupy na kupę, a nie by pomagali ludziom. Żeby leczyć to trzeba mieć chęć niesienia pomocy i być człowiekiem. Lekarze w Polsce jej nie mają, przynajmniej psychiatrzy, choć znajdą się pewnie też inni. Najgorsze jest to, że jeśli ja jestem chory i mówię, że źle się czuję na tych lekach to powinni zmienić, a oni wcale nie słuchają oni wiedzą lepiej jak ja się czuję. To jest powód dla którego wielu chorych nie bierze leków, bo lekarze nie potrafią słuchać. Żeby kogoś wyleczyć trzeba słuchać pacjenta. Jak mówicie, że boli was brzuch, to lekarz nie powinien leczyć was na głowę, to proste, a nie że on wie lepiej. Bo później takich lekarzy mamy w kraju, że leczyć nie potrafią, ale do podwyżek to pierwsi, że im się należy ratują życie.Pytam się czyje życie ratują chyba swoje. Wystarczy spojrzeć na moje zdjęcia ze szpitala i jak wyglądam w domu bez opieki ich i widać jak pomagają. W domu dopiero doszedłem do siebie, zajęło mi to trochę czasu. Gdybym u nich został dłużej to pewnie bym się wykończył albo wątrobę posadził, przez tą całą masę leków, które ładowali we mnie. Cieszę się tylko że rodzice uprosili lekarza mojego, żeby mnie już wypuścił stamtąd i ja się postarałem, rozmawiając z moim lekarzem. Dłużej pobytu chyba bym tam nie zniósł.To najgorszy czas w moim życiu. Nikomu nie polecam takich szpitali, jeśli chcecie wyjść o własnych siłach. Lekarze pewnie dumni z siebie, że mi pomogli, jedyną osobą, która mi pomogła to jestem ja sam i moi rodzice, którzy mnie stamtąd zabrali. Dopiero w domu doszedłem do siebie po trzech miesiącach, by wyglądać jak człowiek i czuć się jak człowiek. Tam byłem towarem, za który biorą kasę i to grubą z moich własnych podatków. Jeśli macie tam chorego, odwiedźcie go będzie mu miło mimo, że tego po sobie nie da poznać,po prostu nie jest w stanie po tylu tabletach.Zazwyczaj wyglądają jak śmierć i niedorozwinięci, ale każdy by tak wyglądał i się czuł po tylu specyfikach jakie ładują w tych ludzi. Każdy może tam trafić wystarczy depresja, która się pogłębi. Czego mogę wam życzyć, bądźcie po prostu ludźmi, bo większość z was użala się nad zwierzakami, a nie widzicie tragedii jaka spotyka ludzi. Przez moje doświadczenia jestem mądrzejszy od wielu ludzi. Wielu ludzi wielu rzeczy nie widzi i nie wie, temu też piszę tego bloga, byście coś zauważyli więcej niż czubek własnego nosa, bo jutro to możecie być wy na moim miejscu i też zostaniecie sami.Nikt wam wtedy nie pomoże. Ludzie tam wyglądają jak obłąkańcy przez te leki co w nich ładują, a nie przez to, że tacy są, pamiętajcie o tym. To byli zwykli ludzie tacy jak wy, wy też możecie się tam znaleźć i też ktoś będzie na was patrzył jak wy teraz na nich. To jest cała prawda o szpitalach psychiatrycznych i lekarzach co tam leczą. Wy też byście tak wyglądali jak ja gdybyście tam trafili, uwierzcie mi na słowo tak by było. Podwyżki to jedynie powinni dostać renciści, którzy mają głodowe stawki. Bo tysiąc złotych to maks jaki mogą dostać niektórzy, jak z tego przeżyć, ludzie się załamują i znów trafiają do szpitala, dajcie normalne wynagrodzenie, nawet te najniższe, to ci chorzy sobie poradzą w życiu, bez szpitali.Niektórzy mają mniej niż tysiąc złotych i co mają powiedzieć, temu popełniają samobójstwa wieszają się. Bo nie stać ich na godne życie. Możecie mówić to niech idą do pracy, kto ich przyjmie do pracy. Pracodawcy niechętnie przyjmują, jedynie do ochrony biorą, a nie każdy może być ochroniarzem. Karzą tam pracować z nadgodzinami i też nic nikomu nie powiesz jeśli chcesz pracować. Takie życie nie dość, że choroba to jeszcze wszyscy wokoło dobijają. Próbował ktoś przeżyć za tysiąc złotych, to śmiech na sali, albo opłacisz mieszkanie, albo kupisz jedzenie, ludzie przez to popadają w długi później i znów przychodzi załamanie. Karzą nam wybierać rząd jaki rząd zrobi w końcu, że każdy będzie mógł się czuć obywatelem tego kraju. Na razie PIS coś robi dla ludzi, ale nikt poza tym. Przynajmniej dali rodzinom po 500+, inni tylko mówili, że nie ma pieniędzy. Tylko jeśli ktoś zarabia pięć tysięcy złotych to po co mu 500+, przecież i tak godnie żyje. W życiu ważne jest to by każdy godnie żył, a nie jednostki. Polityk zarabia dużo z moich podatków, a co robi, jedynie głośno krzyczy. Ja też mogę krzyczeć i obiecywać dam wam po tysiąc złotych, a później powiedzieć nie ma teraz pieniędzy, albo dać wam z waszych podatków i powiedzieć, że się znalazły. Pamiętajcie jedno, że świata nie tworzy jednostka tylko całość, nawet ci renciści płacą podatki, a nie powinni z takim wynagrodzeniem, bo i tak płacą podatki kupując coś. Chleb codziennie, mleko, coś do domu. We wszystkim są podatki. Ile razy można płacić podatek. Dla rencistów z wynagrodzeniem tysiąc złotych na rękę to dwieście złotych, dla nich to wiele, może uratować im życie.Państwo jednak zabiera im jeszcze podatek, mimo że i tak mają najmniej. Tak wygląda życie w naszym kraju u tych co są na rencie. A lekarze chcą podwyżek mimo, że mało nie zarabiają, a choć leczą czy uśmiercają, zadajcie sobie te pytanie.Czy im się coś należy, mają wystarczająco dużo. Z takim leczeniem jak przedstawiłem to niech przestaną leczyć i gnój przerzucają z kupy na kupę. Jedyne o czym marzyłem w szpitalu to, żeby stamtąd wyjść o własnych siłach. Taka jest prawda i to szczera prawda.Teraz będę kończył moje rozważania i żegnam się z wami, miłego dnia.
Kwintesentny