Witam wszystkich ciepło i serdecznie,to są moje kolejne rozważania. Oglądałem dzisiaj film polski pod tytułem „Serce do walki”, bardzo ciekawy film. Opowiada o życiu rodziny, małżeństwo i dwóch braci. Ojciec im ginie w wypadku. W ciągu miesiąca jeden z braci ląduje na wózku. Bronił brata przed chuliganami i oberwał w kręgosłup. Drugi brat chce pomóc bratu, by poszedł na operację, która bardzo drogo kosztuje, nie stać rodziny na operacje. Zdrowy brat uczy się walczyć, pracuje dla mafiosów, którzy każą raz wygrać raz przegrać, by zarobić kasę. W końcu bratu udaje się wygrać mistrzostwo, ma problem z mafiosami, bo miał przegrać, ale wszystko się układa, poznaje dziewczynę i w ogóle. Ale nie sam film jest ciekawy tylko przekaz w tym filmie. Matka ciężko pracująca, dwóch braci, którzy sobie pomagają i się wspierają. Na koniec walczy z chłopakiem, który spowodował u brata to, że znalazł się na wózku i wygrywa. Brat na wózku załamany że jest na wózku, ale nawet w trudnych chwilach nie można się poddawać. Jest tam rozmowa z księdzem, że Bóg odebrał temu chłopakowi ojca i władzę w nogach bratu. Ksiądz mówi że powinni chodzić do kościoła, bo to daje ukojenie. Ale to nie prawda, na ukojenie trzeba samemu zapracować. Ksiądz mówi, że Bóg dał wiarę w Boga i w siebie i tu jest część prawdy. Ale to nie Bóg dał wiarę tylko Chrystus który został ukrzyżowany i po nim pamięć została, pokazał co to wiara. Najważniejsza wiara to nie jest w Boga, tylko w samego siebie. Jeśli wierzymy w siebie jesteśmy w stanie wszystko osiągnąć, ból i cierpienie pomaga nam osiągnąć wiele rzeczy. Tak to jest ukazane na tym filmie. Chłopak będąc nikim zawalczył o pas mistrzowski i wygrał ciężką pracą którą włożył w przygotowania do walki. Wiem jak to jest bo sam walczyłem ze swoimi słabościami. Ten kto tego nie przeżył nie wie. Przez dwadzieścia lat zmagałem się z chorobą i nie potrafiłem sobie z nią poradzić, ale nigdy się nie poddałem. Wyszedłem w końcu na prostą, wiem co w życiu jest ważne. Przede wszystkim wiara w siebie. Na koniec filmu jest pokazana rozmowa mistrza z chłopcem, który trenuje,ale nie jest przekonany by walczyć. Chciałby być jak mistrz, ale nie wkładając w to dużej pracy. Mistrz mówi do chłopca że nie musi walczyć może być kim tylko chce i robić to co lubi. Nie każdy musi być mistrzem kicboxkingu, nie każdy musi być bogaty, nie każdy musi być królem rocka. Ważne by robić to co się lubi i wierzyć w siebie. Ja większość życia robiłem coś co lubię i wierzyłem w siebie. Pomimo, ze byłem wyśmiewany, gardzony tym czym się zajmuję, może i jestem do tej pory, ale mam to gdzieś, bo robię coś dla siebie i wierzę w siebie. Jestem schizofrenikiem nie było mi łatwo, nie potrafiłem się odnaleźć, ale nie poddawałem się, walczyłem do końca i los mnie nagrodził, pokazałem serce do walki z przeciwnościami losu, nie na ringu, ale w życiu. Lekarze mówią że z wiekiem choroba się pogłębia, ale w moim wypadku tak nie jest i wiem gdzie leży tego przyczyna. Problemem jest myślenie schizofreników. Oni żyją wspomnieniami z tego co było, myślą co będzie, ale to tylko marzenia, a nie rzeczywistość. Gdy zdadzą sobie sprawę co jest rzeczywiste, a co urojeniem na pewno im się polepszy. Myślą o byłych miłościach, rozpamiętują to, mają nadzieję, że jeszcze z takimi osobami będą, ale to marzenia, głupie marzenia i mrzonki, w które nie warto wierzyć, bo przez takie myślenie choroba się pogłębia. Faszerowanie przez lekarzy lekami tych chorych też nie jest dobre, bo ogłupiają tych ludzi i faktycznie choroba się pogłębia, dawki muszą być małe, by dana osoba mogła myśleć normalnie i funkcjonować w społeczeństwie. Bo tak skazują tych ludzi na szaleństwo i pogłębiającą się chorobę. Widziałem w życiu wiele chorych, żal za serce ściska jak żyją ci ludzie, kim są, o czym myślą. Chorym na schizofrenie można wiele rzeczy wmówić, ta choroba polega na tym, że ci ludzie wierzą lekarzom, społeczeństwu i wszystkiemu co ich otacza i popełniają wielki błąd, bo nie wierzą sobie. Przez leki nie mogą wierzyć sobie, bo tak naprawdę nie wiedzą co z nimi się dzieje, dlatego piszę że leki powinny być w małych dawkach, a nie dawane jak koniom ze stajni. Lekarze są głupcami i widzą w tym tylko własny interes, nie chcą tak naprawdę pomóc tym ludziom. Rodziny są załamane, że mają chorego psychicznie w domu i nie potrafią im pomóc, a czemu? Bo wierzą lekarzom, którzy nie mają pojęcia o tej chorobie, tylko ładują leki tonami w swoich pacjentów. Jeśli Bóg istnieje to chciałbym, żeby po śmierci w tych lekarzy ładowali leki wszystkie jakie podawali ludziom, którzy tego nie potrzebowali w takich ilościach. Może to by było ich piekło lub czyściec, który by ich czegoś nauczył. Lekarze mają przysięgę, by pomagać, ale nie potrafią lub nie chcą pomagać. Licz y się tylko kasa i ile zarobią i gdzie z rodzina na wycieczkę pojadą, kosztem życia innych ludzi, dla mnie to zwykli mordercy, którzy kiedyś za to zapłacą, jeśli piekło i niebo istnieje to na pewno po śmierci. Co w życiu ważne jest człowieka, nie wiara w Boga, nie wiara w pieniądze, nie wiara w innych ludzi, tylko wiara w siebie i to co się robi. By żyć szczęśliwie trzeba robić to co się kocha i mieć swoje pasje. Ja takie mam, prowadzę audycje, czasem śpiewam mimo, że nie mam głosu, ale lubię to robić temu to robię. Zdanie innych ludzi mnie nie obchodzi, bo ja nie żyje dla ludzi tylko żyje dla siebie. To ja mam być szczęśliwy nie inni ludzie, niech każdy zadba o siebie wtedy każdy będzie szczęśliwy. Świat opiera się na tym, że jedni chcą być szczęśliwi, a inni próbują innych uszczęśliwiać własnym kosztem, temu taki świat jest popierdolony i temu jest tyle nieszczęśliwych ludzi, gdy każdy zadba o siebie będzie mógł zadbać o innych. By zmienić świat trzeba zacząć od siebie, od jednostki. Bo to jednostka buduje wspólnotę. Gdy jedno ogniwo jest słabe to łańcuch pęknie, gdy wszystkie ogniwa są mocne wytrzyma, tak to wygląda w życiu. Nie próbujcie uszczęśliwiać innych tylko siebie i każdy powinien o tym wiedzieć i pamiętać. To prawdziwa wiara w lepsze jutro, ale uszczęśliwiać tak siebie, by nie krzywdzić innych. To podstawa zdrowego systemu. To prawdziwie dobre życie każdego z nas. Tym akcentem kończę moje rozważania.
Kwintesentny