Dzisiejsze rozważania zacznę od normalności. Kto tak naprawdę jest normalny?To ciekawe pytanie i względne. Wszystko zależy od tego czy nie krzywdzi siebie lub innych. Osoba zdrowa, a przede wszystkim normalna nie krzywdzi nikogo,jest szczera i nie ma nic do ukrycia.Wielu z was uważa się za osoby normalne ale nie radzicie sobie w życiu z wieloma problemami, głównie chodzi mi o emocjonalne. Są osoby, które łatwo się denerwują czy są do końca normalne, ja wam mówię nie.Czy osoby skryte, małomówne są zdrowe, też nie bo coś ich gnębi.To są choroby duszy i charakteru oraz nawyków które nabrały przez lata. Jak w takim razie być normalnym? Najgorzej mają ci co się łatwo denerwują, nerwy ciężko opanować, to są nerwice nabyte przez lata pod wpływem różnych bodźców. Czy ludzie zamknięci w sobie mogą sobie pomóc, powiem wam tak. Trzeba znaleźć odwagę i środek, który pomoże.Dla mnie pomaga prowadzenie audycji. Rozmawiam wtedy dużo i nabrałem przez lata odwagi by mówić. Jeśli macie z czymś problem zazwyczaj idziecie do psychologa, ale można także poradzić sobie samemu tylko trzeba znać przyczynę problemu.Na początku rachunek sumienia i szczera rozmowa z samym sobą. Jeśli jesteście małomówni trzeba się zająć czymś co pozwoli wam mówić. Taka przeciw waga, jeśli nie mówicie musicie zacząć mówić, jeśli się czegoś boicie trzeba coś zrobić żebyście się nie bali. To tak jak z pływaniem, jeśli nie umiecie to uczycie się. Tak można sobie poradzić z każdym problemem psychicznym. Na tym polega powrót do zdrowia. Po prostu musicie robić to czego nie robicie.Czy ja będąc chorą osobą jestem bardziej chory od zdrowych, czasem nie. U mnie stwierdzono schizofrenie, ale znam osoby zdrowe, które są mniej normalne ode mnie. Ciągłe nerwy nie umiejętność radzenia sobie z prostymi rzeczami. Ludzie chorują głównie po wstrząsających nimi przeżyciach.Takie są właśnie choroby psychiczne, nie umiejętność radzenia sobie z bólem psychicznym który ich spotkał. Osoba, która poradzi sobie z bólem wyzdrowieje,ale to są rzadkie przypadki, bo ciężko się podnieść ze strasznych przeżyć. No właśnie to jak być normalnym? Trzeba przede wszystkim mieć do wszystkiego dystans i móc trzeźwo określić sytuację, która nas spotyka i trzeźwo na nią zareagować. Jak mi udało się osiągnąć normalność? Przede wszystkim rachunek sumienia zrobiłem i zacząłem rozmawiać z samym sobą, ale szczerze i reagować na ludzkie zachowania szczerze i prawdziwie. Po pierwsze zacząłem dbać o siebie i myśleć o sobie. Gdy chcemy komuś pomóc, najpierw spytajmy się siebie, czy my nie potrzebujemy pomocy. Na pierwszym miejscu jesteśmy my,a dopiero później inni nigdy na odwrót. Podam tu przykład palącego się domu i zasad strażaka.Najpierw dba o siebie bo gdy jemu nic nie grozi może pomóc innym,gdy sam zginie nie pomoże innym ani sobie. Tak jest w naszym życiu, dbamy najpierw o siebie wtedy będziemy dbać o innych. Pomożemy sobie pomożemy innym. W odwrotną stronę się nie da. Ludzie często popełniają ten błąd, że najpierw o kogoś dbają, pomagają, a o sobie zapominają i to się odbija na ich zdrowiu później i nie mogą już ani komuś, ani sobie pomóc. Każdy powinien być trochę egoistą, tylko nie można przesadzić.Nigdy nie stawiajcie kogoś ponad sobą, to zły nawyk. Często ten nawyk jest spotykany w miłości i kończy się dla nas źle, często złamanym sercem lub załamaniem psychicznym. Jeśli ktoś z nami nie chce być jego wybór pozwólmy mu odejść i zachowujmy się z godnością, mimo bólu on po jakimś czasie minie. Nie dajmy się krzywdzić innym bo kochamy, miłość nie jest wytłumaczeniem na krzywdzenie nas. Gdy czujemy się krzywdzeni odejdźmy od takiej osoby, gdy nas poniża odejdźmy od takiej osoby. To pomoże nam zachować spokój ducha i normalność. Myślicie, a co będzie gdy zostaniemy sami?Nic się nie wydarzy osiągniecie w końcu spokój ducha i poznacie nowe lepsze osoby. Czy poznając nowe osoby możemy sobie wybierać z kim chcemy się zadawać? Oczywiście, że możemy mamy do tego pełne prawo, a nawet obowiązek by mieć spokój ducha i prawdziwe oblicze swoje. Dobrzy i prawdziwi ludzie docenia twoją szczerość i prawdę w oczach. Czasem warto pobyć samemu by przemyśleć wiele spraw i nabrać dystansu do życia, ludzi, do samego siebie.Czy można być szczęśliwym będąc samemu? Oczywiście, że można, każdy człowiek potrzebuje bliskości i seksu. Bliskość można zastąpić rozmowami z ludźmi ,dzisiaj mamy internet można samemu zaczepić i porozmawiać jak nie z jedną, to z drugą osobą dzięki facebookowi. Kobiety wcale nie muszą czekać na krok faceta, same mogą zrobić krok najwyżej nie wyjdzie, nie ma czego się bać, żyjemy w takich czasach, że wszystko jest dozwolone.Jak pierwszy nie będzie się nadawał na partnera, to drugi lub trzeci się będzie nadawał, albo dwudziesty. Kto się nie poddaje ten w końcu widzi efekty. Sama rozmowa bardzo pomaga w relacjach i bliskości. A seks, dziś są różne zabawki dla kobiet , dla mężczyzn, a jak nie zabawki to własne dłonie wystarczą by osiągnąć orgazm. Bo w seksie chodzi o orgazm w końcu.Tak wygląda miłość i jak sobie z nią radzić. Jeśli nie mamy wzajemności w miłości, to lepiej być samemu,mniej stresu i nerwów i nie nabawicie się depresji. Gdy już zrobicie rachunek sumienia, rozwiążecie wszelkie swoje problemy psychiczne i nauczycie się być prawdziwi, będziecie zdrowi i normalni. Ci co nie wierzą i nadal nie są prawdziwi, ani szczerzy ze sobą, ani innymi, są po prostu chorzy i nienormalni.Takie są wykładniki normalności. Bez szczerości nie ma normalnych zachowań, ani myślenia, ogólnie normalności.Myślicie czemu wam mówię o swojej chorobie,bo jestem szczery, nie mam czego się wstydzić i bać. Dla mnie to choroba jak każda inna i radzę sobie z nią, lepiej niż inni. Myślicie, że się boję co ktoś o mnie powie lub pomyśli, mam to gdzieś, ważne co ja myślę o sobie i mówię. Dla mnie najważniejsze słowo i myśli są moje, bo jestem prawdziwy i szczery względem siebie, nie oszukuję się.Dlatego jestem normalny, nie boje i nie wstydzę się swego życia,czego i wam życzę.Kiedyś byłem pogodnym chłopakiem i nie było problemu którego bym nie rozwiązał, gdy zachorowałem pogubiłem się i załamałem wiadomością o chorobie,nie potrafiłem sobie z niczym poradzić. Szukałem drogi wyjścia, potrzebowałem wielu lat by ją znaleźć, inni mogą kierować się moimi doświadczeniami,nie muszą sami szukać drogi, choć każda droga może się trochę różnić,ale wyjście jest takie samo.Szacunek do siebie, szczerość, prawdomówność, dbanie o siebie najpierw i dystans do ludzi i życia, do miłości również oraz seksu. Czy my żyjąc mamy się czego wstydzić? Jeśli nikogo nie krzywdzimy, nikogo nie zabiliśmy to nie. Mamy prawo wypowiedzieć się na każdy temat,z każdego tematu zażartować, czy to z siebie czy seksu, nie powinno być też tematów tabu, bo one nas ograniczają, a gdy coś nas ogranicza tworzy barierę z czasem nie do przebicia.Taka bariera tworzy w nas wstyd i dziwne zachowania, które wypaczają nam umysły. Osobę normalną ogranicza tylko jedno krzywdzenie innych i morderstwo. Dziś czytałem Wirtualna Polskę i był news że w jakiejś parafii nie może być ktoś chrzestnym z powodu że nie uczęszczał na religię w szkole lub żyje w konkubinacie. To chore ograniczenie, tak naprawdę wykluczenie takiej osoby ze społeczeństwa, ze wspólnoty do której należy.To wina księdza, który podjął taką decyzję, powinien się leczyć bo normalny na pewno nie jest. Temu kościół w końcu upadnie, przez złe swoje decyzje. Ja nie chodzę do kościoła, bo jeśli uczą że mamy być dobrzy to niech sami będą, skoro trzeba kochać bliźniego to gdzie jest ta miłość,jeśli ksiądz wyklucza taką osobę ze społeczeństwa, przecież ta osoba nikogo nie skrzywdziła, ani nie zabiła. Mają chore zasady z którymi ja się nie zgadzam. Kiedyś jak byłem młodym chłopcem, poszedłem z kolegami do spowiedzi, to ksiądz nas skrzyczał, że nie zrobiliśmy rachunku sumienia, bo nie klęknęliśmy przed konfesjonałem tylko od razu podeszliśmy do spowiedzi,a co on wróżka, że wie czy robiliśmy rachunek sumienia, skąd mógł wiedzieć może w domu zrobiłem rachunek sumienia. Kiedyś widziałem jak młodą dziewczynę ksiądz skrzyczał przy konfesjonale,wiecie jaka to lipa wśród setki ludzi którzy tam byli. Mnie osobiście takie akcje zniechęciły do spowiedzi, dlatego nie spowiadam się w ogóle,zresztą ja nie grzeszę, bo czym, nikogo nie krzywdzę, nikogo nie zabiłem, to czym.Czasem w myślach porozmawiam sobie z Bogiem i mi wystarcza, mogę normalnie przyjąć komunię,żaden konował mi nie będzie mówił z czego mam się spowiadać i czy w ogóle muszę, ja mam własne sumienie.To moje sumienie mi mówi, czy mam przyjąć komunie czy nie.A wyspowiadać się mogę przed Bogiem, on na pewno mnie zrozumie i podejdzie jak do człowieka. Czym w ogóle są obrządki kościelne, po prostu zabobonem, w który ludzie wierzą lub tradycją. Chrzest jest niczym robimy to na pamiątkę, bo kiedyś chrzczono,to tak jak w wojsku była przycinka robiło się po to by znaczyć coś w grupie, tak samo jest z chrztem robimy to by przynależeć do kościoła, by odnaleźć się w grupie katolików. Myślicie że dzieci chrzczone idą do nieba,a te nie chrzczone do piekła, to się mylicie, ludzie dobrzy idą do nieba, a źli do piekła, jeśli piekło istnieje w ogóle.Tak naprawdę wszyscy umieramy i gdzieś idziemy. Myślicie, że jak ktoś chrzczony, ale zabił to pójdzie do nieba, prędzej pójdzie ten co nie zabił i nie chrzczony.Dlatego chrzest jest niczym tylko zwykłym obrzędem, dzięki któremu widać, że przynależymy do kościoła, to jak tatuaż, który coś oznacza dla nas,ale nic więcej.Czy dzięki tatuażowi pójdziemy do nieba, czy jesteśmy lepsi,nie,to tylko znak,a raczej symbol.Jeśli jest życie po śmierci i jest sprawiedliwe to przyjmie dobrych ludzi nie złych,nie tych co maja tatuaż, czy przeszli chrzest, czy komunię. Czemu ja przyjmuję komunię na znak tylko, mógłbym wcale nie przyjmować i też bym przeżył i jeśli mam iść do nieba też pójdę. Znając życie prędzej ja pójdę do nieba niż inni.Co z tych ich chrztów, komunii jak są zakłamani i krzywdzą innych ludzi, czy to słowem ,czy uczynkiem. Gdy będę odchodził z tego świata nie potrzebuję spowiedzi,Bóg mnie wyspowiada, bo dokładnie mnie rozumie. Wiara w kościół jest chora,wielu wierzących trafia w końcu do wariatkowa, a wiecie czemu, bo wierzą w kościół, a nie Boga. Kościół źle uczy ludzi o Bogu, uczą że Bóg wymaga, nie jedzenia w piątek mięsa, a ja się pytam co w tym złego, kościół nakłada tylko ograniczenia na ludzi, a ludzie przez to wariują.Wiem to po sobie ja ślepo wierzyłem że trzeba dbać o bliźniego i być dobrym dla wszystkich i wybaczać,wiecie gdzie mnie to doprowadziło na skraj szaleństwa. Gdy zrozumiałem, że ja jestem najważniejszy nie bliźni,gdy wybaczyłem sobie nie innym,gdy zacząłem być dobry dla siebie nie innych najpierw,to obudziłem się z letargu, w którym byłem i wyzdrowiałem. Kościół to najgorsza choroba społeczeństwa, gorsza od koronowirusa, bo toczy te społeczeństwo od wieków. Wierzyć w coś trzeba,bez wiary nie da się żyć,ale wierzcie w Boga nie kościół. Prędzej Bóg wam pomoże niż kościół, oni nawet od bezdomnego wezmą samochód. Tak wygląda moja normalność bez ograniczeń życia. Jedynym ograniczeniem, które jest żyj i daj żyć innym,nie krzywdząc ich. Takimi wartościami powinniśmy się kierować, a nie tym co mówi kościół i ludzie. Tak naprawdę kochani to możecie liczyć jedynie na siebie, ewentualnie na dobry humor Boga. Ludzie i kościół wam nie pomogą z waszymi problemami i rozterkami. Bądźcie szczerzy, otwarci i rozmawiajcie z ludźmi oraz bądźcie normalni, będąc człowiekiem dla drugiego człowieka, tego wam życzę.Takie moje rozważania na dziś.
Kwintesentny