Miałem dziś sen. Śniło mi się, że zostałem zabity,może to przez film który oglądałem,a może nie. Siedziałem na krześle i został przyłożony nóż to mojej szyi, po czym zostałem dźgnięty. Obudziłem się i czytałem sennik,Pisało że to może być początek lub koniec czegoś lub jakieś oświecenie umysłu i nagle mnie oświeciło. Zobaczyłem w swoim umyśle wiele rzeczy. Czym jest życie tutaj na ziemi jak wygląda życie po śmierci. Rozmyślałem o rodzinie, siostrach i doszedłem do wniosku,że w niebie nie ma rodzin nie ma braci i sióstr. Tam wszyscy są równi,nie ma podziału na obcy, siostra, brat. Dlaczego bo wyróżniamy takie osoby. Czułem to jak tam czują, równość względem siebie i innej osoby,nawet siebie nie stawiamy wyżej ani niżej względem kogoś. To było dziwne uczucie,ale przyjemne. Zobaczyłem jak ludzie idą do nieba,zanim umrą myślą, że spotkają swoich bliskich którzy zmarli i faktycznie spotykają,ale tam uczucia są inne nie takie jak tu na ziemi. Spotykają rozmawiają, są rozmowy na temat jak tam się żyje,są informowani właśnie przez bliskie osoby z ziemi,które już tam są. tak trafia się do nieba. Dlaczego ludzie widzą światło gdy umierają,bo jakaś cząstka ich która ma trafić do nieba leci z prędkością światła tam,stąd te światło,możliwe że szybciej. Czemu wracają bo to tylko dusza tam wędruje,gdy ciało odżywa dusza wraca. Pewnie jest jakiś czas na to,bo gdy dusza jest już w niebie na dłużej nie wróci,widać zbyt dobrze jej tam,dopóki nie wiedzą jak jest naprawdę wracają,albo misję maja do wykonania na ziemi i temu wracają na ziemię. Powiem wam co jeszcze widzę,że piekła żadnego nie ma tam na dole,dół mamy tu na ziemi,to tu na ziemi przeżywamy piekło,każdy swoje. Ale to nie jest złe piekło,te piekło przygotowuje nas na niebo,uczymy się na swoich błędach. Widać każdy kto przeżyje tu piekło będzie lepszym, człowiekiem w niebie. Widziałem jak w niebie pamiętamy całe życie z ziemi, byśmy tam nie popełniali tych samych błędów. Najgorzej maja mordercy i ci co robili i okropne rzeczy bo oni to pamiętają. Ale tak naprawdę to oni piekło przechodzą tu na ziemi,jedni zabijają dalej do momentu aż im się nie poprzestawia,inni popełniają samobójstwa,a jeszcze inni lądują w psychiatrykach bo odbija im od tego ciężaru który niosą. Mam taką swoją teorie na temat ludzi. Moim zdaniem ludzie są połączeni z planetami i gwiazdami,i każdy nasz ruch tutaj odbija się na tych ciałach niebieskich i na odwrót. Ja to w ogóle czuje się jak słońce,gdy mnie zabraknie może jego zabraknąć. Tamten rok był obfity dla mnie w wiele wydarzeń,co teraz przekłada się na wysokie temperatury tego lata. Może jednak jestem połączony ze słońcem. A wy jak myślicie z jaką planeta jesteście połączeni. Choć może skoro jestem rakiem to jestem połączony z księżycem,a on oddziałuje na słońce i stąd te anomalie pogodowe. To takie moje rozważania na temat ludzi i planety. Ale chciałbym wrócić do nieba,więc ja to widzę tak, tam są wszyscy równi nie ma bogatych i biednych,nie ma lepszych i gorszych. Mimo, że każdy inaczej wygląda, to daje nam zróżnicowanie,ale równi jesteśmy nadal. A tu na ziemi nie ma równości. Mimo, że mamy braci, siostry wyróżniamy ich, a po chwili jesteśmy wrogami czasem największymi. Jak to mówią człowiek człowiekowi wilkiem. Lubię „facebooka” i czytać wpisy niektórych ludzi które mnie śmieszą. Jak widzę wpisy ze zdjęciem typu ktoś odwrócony plecami, a tam wbite noże w plecy to śmiać mi się chce. Niech te osoby powiedzą, że nigdy sami komuś nie wbili noża w plecy słowami, obgadując kogoś lub mówiąc o kimś źle. Robili to sami, a później użalają się jak im się to przytrafi i w dodatku muszą oznajmić to całemu światu. Dla mnie to po prostu śmieszne. Gdy czytam te wszystkie wpisy to połowa jest śmieszna,ja jednak wolę oglądać kabarety,posłuchać muzyki lub polecić dobry film,albo oglądnąć jakiś śmieszny filmik. Są grupy na których można pożartować, pogadać, poznać nowe osoby to jest fajne. Ale wywalanie swoich żali do połowy świata jest żenujące i śmieszne. Widzenie winy w innych a nie u siebie,wielki błąd. Bawią mnie tacy ludzie,ale może po to tam są żeby bawili,w końcu widać zróżnicowanie. Ale lepiej jak zróżnicowanie wyglądem człowiek jest niż takimi skrajnościami w charakterze,no ale nie mi to osądzać. Pewnie chcielibyście wiedzieć co widzę jeszcze w niebie to może innym razem,choć mógłbym trochę jeszcze się rozpisać. Może z innej strony powiem, każdy człowiek ma swoje przeznaczenie,ale czasem można je zmienić,jeśli się wie wcześniej co go czeka. Każdy człowiek ma w swoim życiu kilka dróg którymi może pójść,ja wybrałem taką jaką mam. Jeśli chodzi o te drogi to nie można zmienić życia w każdym momencie bo to wymaga wiele odwagi i czasem źle się kończy,ale w naszym życiu pojawiają się rozwidlenia, w których możemy coś zmienić,to są nasze wybory które stawia nam życie,wtedy gdy musimy coś wybrać,albo w jedną albo w drugą stronę czasami wyjść jest więcej. Mogę to porównać do drzewa które wypuszcza swoje konary,czasem jest to jedna gałązka czasem trzy,a czasem więcej. Tak to wygląda w naszym życiu i w naszym przeznaczeniu, rzadko się zdarza by była tylko jedna droga,zazwyczaj prowadzi do śmierci. Tak ja to widzę,a może ktoś widzi to inaczej,można by polemizować. Dobrze będę kończył na dziś bo jest 6 rano…. Wstałem o 9 rano znów miałem sen. Zaczynało się normalnie jechałem ze swoja dziewczyna samochodem i nagle zajeżdżam do kliniki jakiejś,a tam rodzice i kolejna moja dziewczyna. Dziwne patrzą na siebie i rozmawiają ze sobą normalnie. Idę z jedną z nich mówi idź do pokoju,tak jakbym szedł rentę wyrabiać do „zusu” a tam czekało mnie badanie rezonansowe. Wyszedłem po wszystkim stali rodzice rozmawiali z lekarzami, wszyscy dziwnie na mnie patrzyli i szeptali między sobą,tak jakby coś ukrywali. Byłem trochę zdenerwowany na nich wszystkich i mówią idź do drugiego pokoju, wchodzę a tam z jednej strony siedzą osoby niepełnosprawne a po drugiej komisja. Podchodzę do nich,a oni mówią to już koniec między sobą i podpisują mi rentę. Kojarząc fakty zrozumiałem, że umieram. Wyszedłem z gabinetu i pytam się wszystkich co mi jest, mówcie prawdę nie oszukujcie mnie,mówię mam raka? Usłyszałem tylko tak….. Pytam się gdzie? Usłyszałem w głowie,…. i czuję jak odpływam jak za chwilę zemdleję, tracę świadomość i upadłem. Po chwili ocucili mnie wiedziałem już, że umrę to kwestia miesiąca może krócej. Zastanowiłem się chwilę i pomyślałem moje życie nie było takie złe mogę odejść. Rodzice mówią zawieziemy cię do kliniki prowadzą mnie tak,wsiadamy do auta, jedziemy, ja zamykam oczy i odpływam, czuję że w tej chwili umieram i budzę się kolo 9 rano,znów śmierć, to chyba naprawdę jakieś objawienie duchowe. Tej nocy i ranka dwa razy sen o śmierci w różnych okolicznościach,to dziwne, może to jakiś znak. To by było na tyle na dziś….
Kwintesentny