Opowiem wam dziś sen,a raczej koszmar.Śniło mi się,że śpię.Budzę się leżę w jakimś łóżku,obok siedzi dziewczyna,a po pokoju biega pies,Ten pies to pitbull,ale nie znałem go.Bawiła się z nim ta dziewczyna,ja się go obawiałem.Biegając patrzył na mnie i pod nosem warczał.Ja mówię weź go do innego pokoju,ale ona uśmiechnęła się i mówi że nic mi nie zrobi.Pies biegał w kółko po czym przyglądał się mi i zbliżał się do mnie.Wlazł na łóżko i bawił się z nią,ale po chwili chciał mnie chwycić swoimi zębami w ostatniej chwili,złapałem go za pysk i rozszerzyłem rękoma, że go zabolało,żeby wiedział,że tak nie można robić,lekko zawył więc puściłem.Zbiegł z łóżka i nadal biegał po pokoju,ale czułem że się czai na mnie.Położyłem się i leżałem, po chwili zacząłem przysypiać,gdy nagle poczułem coś twardego na karku,były to zęby pitbula.Starałem się nie ruszać by nie wbił mocniej,ale czułem też że za chwilę wbije mocniej i stracę życie.Powoli zacząłem się obracać i nagle gwałtownym ruchem obróciłem się chwytając go za pysk.Chwyciłem mocno i tym razem mu nie podarowałem,rozerwałem mu pysk,połamałem żuchwe,zawył z bólu, ale ja wiedziałem że już nic mi nie zrobi.Dziewczyna oburzona mówi co zrobiłeś,a ja mówię a co ty zrobiłaś jak mało mnie nie zagryzł jak spałem.Zacząłem się z nią kłócić o psa.Mówię trzeba było wziąć go do innego pokoju jak mówiłem,to by ani on, ani ja bym mu nic nie zrobił.Pies chodził na około patrząc na mnie tymi ślepiami,ale nic nie mógł mi zrobić,widać było w jego oczach wściekłość ale i bezsilność.Nagle do pokoju przyszli moi starzy znajomi,wśród nich właściciel psa.Miał pretensje do mnie za to co zrobiłem jego psu.Mówię do nich czy ważniejszy jest dla was człowiek czy pies,o mały włos nie zginąłem.Oni jednak zaczęli się śmiać i mówią lepiej żebym to ja zginął,wkurzyłem się niemiłosiernie.Mówię to tacy z was przyjaciele,że pies dla was ważniejszy,oni tylko odpowiedzieli tak.Była też tam moja siostra ale nic nie mówiła.Tylko ze zdziwieniem patrzyła jak ja to mogłem zrobić.Mówili a co gdybyśmy my tobie to zrobili co ty psu i próbowali mnie złapać,chyba chcieli mnie związać.W swojej wyobraźni już widziałem jak związują mnie i podprowadzają do mnie tego psa by mnie chwycił zębami albo robią ze mną jeszcze gorsze rzeczy,może właśnie jak ja temu psu,wiedziałem że chcą mi zrobić krzywdę,możliwe że zabić.Ganiałem się z nimi tak po całym domu.W pewnym momencie właściciel psa złapał mnie ale wywaliłem mu z pięści prosto w twarz,przewrócił się,odpuścili inni.W tym właśnie momencie wyszli wszyscy moi znajomi i szukali jakiś ostrych przedmiotów,wiedziałem już, że chcą mnie zabić,podbiegłem do siostry i mówię daj telefon,bo ja akurat nie miałem chyba mi zabrali wcześniej.Siostra mówi nie mam,ja mówię masz na pewno daj.Po chwili wyciągnęła taką cegłę,że masakra,to był taki stary telefon że chyba pierwszy w historii komórkowy telefon wielkości cegły z antenką i odsuwanym panelem na przyciski.Odsuwam klapkę i wybijam 997 uciekając przed nimi by mi nie zabrali telefonu,oni tylko się śmieli.Po chwili udało mi się dodzwonić na policję,głos w słuchawce był drwiący i powiedział i co tym razem,co się stało,ja byłem zdenerwowany i nie wiedziałem jak zacząć.Miałem już coś mówić ale jedna z osób chciała mi wbić nóż w bok ciała ,a ja się odsunąłem i wbił innej osobie i wtedy dopiero się zaczęło,wszyscy zobaczyli we mnie winnego,każdy chciał mnie zabić.Ja ze słuchawką w ręku wybiegłem z domu i krzyczę do policjanta niech pan mi pomoże,wybiegłem i zobaczyłem że jestem blisko gdzieś granicy kraju.Nie znałem dokładnie miejscowości ,ale powiedziałem policjantowi mniej więcej i kazałem by mnie namierzył,on jednak się roześmiał i odłożył słuchawkę.Wkurzyłem się na niego jeszcze bardziej ,pomyślałem co to za policja, ale po chwili przeszła mnie myśl że pewnie oni robili sobie jakieś kawały przez ten telefon i stąd takie zachowanie policjanta.Wyszedłem na ulicę,a raczej drogę.Było ciemno widać było domy ,ale ciemno w nich było,biegłem tą drogą i próbowałem zadzwonić jeszcze raz,ale się nie udało,biegłem i krzyczałem pomocy,ale ledwo co mogłem z siebie wydać dźwięk byłem tak przerażony,zaczęli biec za mną,ja tak biegłem i przeszło mi przez myśl jak mnie dorwą to co będzie z moją siostrą,co jej zrobią.Miałem mieszane myśli,byli coraz bliżej,ja ostatkami sił krzyczałem pomocy,ludzie pomocy i się obudziłem z tymi słowami na ustach,pomocy.Postanowiłem opisać sen,był w jakiś sposób niesamowity,brutalny i straszny.Dziwny sen, ale i przerażający jak z horroru.Teraz będę kończył opis mojego snu ,takiej mojej krótkiej historii i życzę wam samych kolorowych i miłych snów.
Kwintesentny