Rozważania · 17 grudnia 2021 0

Rozważania nr.55

Dziś kochani na temat schizofrenii. Sam jestem schizofrenikiem i wiem na czym polega dojście do siebie. Przez dwadzieścia lat słuchałem się lekarzy, wierzyłem im i ufałem. Jednak w pewnym momencie zauważyłem, że jest ze mną coraz gorzej, zamiast lepiej. Ja przez te dwadzieścia lat wegetowałem dostając marną rentę, za którą nie dało się przeżyć. Do pracy nie dałem rady iść byłem wrakiem człowieka, zresztą kto by przyjął do pracy schizofrenika, który nie wie na jakim świecie żyje. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że muszę pomóc sobie sam, bo nikt tego nie zrobi. Odstawiłem leki na pół roku, nic nie brałem, zacząłem żyć, normalnie myśleć, moje myśli pędziły z prędkością światła. Wtedy dopiero mogłem układać swoje przyszłe życie. Trafiłem po tym odstawieniu co prawda do szpitala, ale wiedziałem już na czym stoję. Poukładałem sobie częściowo życie. W szpitalu dostawałem zastrzyki i tabletki. Po wyjściu ze szpitala odstawiłem tabletki, brałem tylko zastrzyki, mimo że lekarz kazał mi brać tabletki. Na samych zastrzykach do teraz czuję się świetnie, lekarzowi wytłumaczyłem, że na samych zastrzykach czuję, że żyję. Sposób postępowania lekarzy jest śmieszny. Gdy pacjent mówi, że źle się czuje oni zwiększają dawki, przez co stan pacjenta pogarsza się. Nie wiem jakie szkoły oni kończyli i kursy,ale nie mają pojęcia czym jest schizofrenia. Opowiem wam na moim przykładzie. Ja w młodości przeżyłem nie jedną traumę i załamania, z powodu ludzi, którzy mnie otaczali. By lepiej się poczuć w schizofrenii nie wystarczą same leki, pacjenci potrzebują psychologa i to dobrego psychologa, który znajdzie powód całej choroby. Ja nie miałem psychologa, ja byłem sam dla siebie psychologiem. Jak zacząłem układać sobie życie po swojemu, zauważyłem w czym problem. Miałem w sobie wiele żalu, cierpienia i nerwów, żyłem też przeszłością. To był główny powód lęków i urojeń. Leki stabilizowały mój stan psychiczny,ale problemem był stres i życie przeszłością. Zamknąłem przeszłość, zostawiłem za sobą, wybaczyłem innym i sobie to co było do wybaczenia. Chciałem zacząć z nową kartą, wszystko od początku. Przyzwyczaiłem się do myśli, że jestem chory oraz zdałem sobie z tego sprawę. Mój sposób myślenia zaczął być czysty, jak oczyściłem swoją atmosferę w życiu. Przestałem mieć żal do ludzi z przeszłości mimo, że pamiętałem co robili. Wybaczyłem sobie i innym. Nowe sytuacje stresujące rozwiązywałem na bieżąco, by nic nie zalegało. Gdy ktoś mnie wkurzył mówiłem od razu, nie dusiłem tego w sobie. Zająłem się swoimi pasjami by czuć swoją wartość. Tak naprawdę budowałem siebie na nowo, to byłem nowy ja. Zacząłem żyć na nowo. Mając czystą kartę, bez bólu, żalu, stresu, pewny siebie, znający swoją wartość, nie bojący się mówić o swojej chorobie. W momencie gdy doszedłem do takiego stanu, przestałem mieć urojenia, słyszeć głosy, mieć omamy, zacząłem żyć jak zdrowy człowiek. To wszystko zawdzięczam sobie nie lekarzom. Lekarze tylko wypisują mi lek, który mój stan stabilizuje. Teraz myślę jak zdrowy człowiek, bogatszy o doświadczenia, z wielką wyobraźnią i poczuciem bycia człowiekiem, prawdziwym człowiekiem. Tymi słowami kończę dzisiejszy tekst.

Kwintesentny